sobota, 11 lutego 2012

Rozdział 10

      Moje ukochane Directioners i Real One Direction poszli ze mną. Pogrzeb był straszliwie smutny.- Tak jak każdy. Pożegnałam tatę i teraz czas na poznanie prawdziwej rodziny.
    Directioners się porozchodziły, a my wrócilismy do mojego mieszkanka. Teraz mój domek zostanie opustoszony, ale będę tu wracać.
    Pakowałam rzeczy, które jeszcze nie zabrałam do Londynu, gdy do mojego pokoju wszedł Lou i zaczął śpiewać Look after you. Usiadł obok mnie i śpiewał dalej zaglądając mi w oczy.
- Kochasz mnie ?- zapytałam ocierając łzy.
- Bardzo.
- Jak bardzo?
- Bardziej niż przyjaciel. - wtedy do mnie dotarło, że ja też go kocham. W jednej chwili przed oczami stanęły mi nasze wspólnie spędzone momenty. Te szczęśliwe i te przepełnione żalem. Nie minęła chwila, a poczułam jego pocałunek... Już wiem, że znalazłam swoje miejsce - Louis'a.
                                                                     ***
    Następnego dnia pożegnałam koleżanki i moje ulubione miejsca. Ostatnią rzeczą jaką zrobiłam wychodząc z domu było spakowanie kilku moich zdjęć z dzieciństwa i trochę nowszego zdjęcia z Piotrem. Zamknęłam drzwi i dołączyłam do chłopaków wsiadając do taksówki. Na lotnisku czekała na nas garstka reporterów, ale chłopcy sobie jakoś z nimi poradzili. Słyszałam pytania typu : Kim jesteś ? Co robicie w Polsce ?. Chłopcy byli tak leniwi, że postanowili poinformować świat o mnie nieco później. Wsiedliśmy do samolotu i opuściliśmy Polskę.
   Po powrocie do domu trochę odpoczęłam i razem z Harrym poszliśmy do Amy ponadrabiać te dwa dni nieobecności w szkole. Trochę później dostałam sms od Seleny:
  "To jutro o 18:00 w parku obok cb ?"
Potwierdziłam spotkanie i zeszłam do salonu, gdzie chłopaki siedzieli na Twitterze i Facebook'u. Fanki pisały takie durnoty jak : Jeśli ta pindzia zabierze mojego Liam'a to nie przeżyje! albo Niech tylko tknie Zayn'a !. Pożal się Boże. Niby chcą dobra chłopaków, a uprzykrzają im życie. Ja i moje koleżanki takie nigdy nie byłyśmy. Louis miał Eleanor, Liam Danielle, a Harry Caroline i jakoś się nie czepiałyśmy. Fanki chore psychiczne powinne się leczyć, ale na nogi, bo na rozum to już niestety za późno...
                                                                   ***
     Kolejny dzień - środa. Po powrocie ze szkoły i wypełnieniu obowiązków spotkałam się z Sel. Naszym celem było lepsze poznanie się. Po kilkunastu minutach wesołych pogaduszek nadszedł czas na wyżalenie się ze strony Seleny.
- Muszę Ci coś wyznać . Tak właściwie to nie mam komu mówić o moich problemach. Jesteś tylko ty.- na te słowa poczułam ukłucie. Pomyślałam, że Selena wykorzystała mnie, jako maszynę do wygadywania się, ale na szczęście rozwiałam tego typu myśli. Powinnam być bardziej wyrozumiała, przecież też wypłakiwałam się chłopcom i Amy i to wiele razy. Skinęłam głową, bo czułam na sobie jej wzrok. Dziewczyna zaczęła opowiadać o czymś strasznym, ale prawdziwym.- Mam  w domu trudną sytuację. Mój ojciec jest alkoholikiem, bije mnie, straszy, a w dodatku nawet nie stara się o pracę. - wymieniała te rzeczy z płaczem. Długo pocieszałyśmy siebie nawzajem, gdy nagle na ławce obok nas usiadł jakiś facet w kapturze i zaczął nas głupio zagadywać, ale się nie dałyśmy i uciekłyśmy. Gdy wyjmowałam z torebki wodę zauważyłam......... prochy. Przestraszyłam się, ale nie wiem co mną prowadziło, bo nie pozbyłam się tego świństwa. Spojżałam na Sel, ona na mnie. Wzięłyśmy. Miałam wrażenie , że to pomoże. Na chwilę oddaliłam się od rzeczywistości.
 **************************************************************************
                                                   PAMIĘTNIK LOU
    Minęła północ, a one nadal nie odbierały telefonów. Krążyłem po pokoju próbując się uspokoić.
- Boże, czemu jej nie dopilonowałem... - szeptałem nerwowo.
- No sory, ja nie mogę znaleźć i siostry i ... no wiesz, jak narazie znajomej. - bełkotał Nialler. Gdzie one mogły pójć? Nie mogłem dłużej czekać,więc zawiadomiłem policję, wziąłem resztę i biegaliśmy po parku z latarkami. Wszystko na nic. Poszliśmy do Amy. Ona też nic nie wiedziała. Blondynka postanowiła u nas przenocować. Nawet nie wiedziałem po co, ale się zgodziliśmy. Przez całą noc nie spałem. Myślałem o NAS. O pocałunku, o pogrzebie, o tym jak kiedyś oboje płakaliśmy, bo ze mną zerwała Eleanor, a ona... Nie muszę tłumaczyć. Wszyscy wiedzą, jakie było nasze życie- a przynajmniej wszyscy najważniejsi.
  Kolejnego dnia nie poszliśmy do szkoły ( Amy też się uparła, ale to jej sprawa). Nadal  szukaliśmy. Po kilku godzinach znalazłem je w budynku starej opuszczonej fabryki. Były nieprzytomne.
- Amy !Chłopaki ! Są ! - wydarłem się na całe gardło ,a oni w ułamku sekundy znaleźli się za mną. Nialler podbiegł do swojej Seleny, a ja delikatnie odgarnąłem kosmyk włosów z twarzy Lilly. Tak bardzo się o nią bałem... Reszta stała w osłupieniu, jedynie Amy zachowała zimną krew i zadzwoniła na pogotowie. Pocałowałem Lilly i po kilku minutach usłyszałem sygnał karetki.
________________________________________________________________________________
Sorki, że nie rozwinęłam sceny pocałunku Lilly i Lou, albo tej z narkotykami, ale niestety nie umiem pisać o takich rzeczach...
Dziękuję za komentarze! Drogie Anonimki! Proszę was o to abyście się podpisywały pod komentarzem, jest was trochę, a chciałabym was odróżniać.
Dzisiaj bez szantażu. xD




4 komentarze:

  1. Super rozdział !
    Czekam na następny ;D SZYBKO ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Był boski tak szybko mi się czytało..Pisz następny i to jak najszybciej.Nie no nie będę ci rozkazywać,nie potrafię kimś rządzić.Fajnie by było przeczytać następny jak najszybciej.♥
    Zapraszam na mojego nowego bloga http://lifelikedance-alice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ! Nie mogę się doczekać nexta :)

    OdpowiedzUsuń