wtorek, 31 stycznia 2012

Rozdział 3

 Tego dnia były urodziny Liama, jednak nie miałam ochoty na imprezowanie. Niedługo będę musiała iść do nowej szkoły. Na samą myśl o tym, że nie będzie tam moich starych przyjaciół nie chciało mi się żyć. Będą ze mną 1D i Amy, ale to nie to samo. Ich znam jakieś dwa dni i nie mam pojęcia, jak będzie mi się z nimi układało. W Londynie jest zupełnie inaczej. Nie mogę przyzwyczaić się do tego, że auta jeżdżą lewą stroną jezdni, że jest tu nieco chłodniej, że mieszkam z bogatą ciotką i przyjaźnię się ze sławnym zespołem.
  Z rozmyślań wybudził mnie sms od Lou
" Lilly, wstawaj. Zayn zabiera Liam'a do kina,a my szykujemy impre. Wbijaj."
 Po chwili nade mną stała Amy.
- Chodź kochana ! Wiem, że sprawiłam Ci wczoraj przykrość, ale nie zawiedziesz Liam'a.- wyciągneła mnie z łóżka, wyjęła z szafy pierwsze lepsze ciuchy, wsadziła mi je do ręki i zamknęła mnie w łazience, a ja dopiero po 5 minutach skapnęłam się, że mam się ubrać. Gdy byłam według blondynki gotowa, poszłyśmy na górę.
- Lilly ! Amy ! Hej !- Hazza podszedł i dał nam po buziaku w polika. Poczułam się lepiej. Niby coś prostego, a dodaje sił.
- Pomożecie ?- Louis był zaplątany w sempertyny. Odrazu wpadłam w śmiech. Pomogłam mu się odplątać, a on powalił mnie na sofę.
- Co ty robisz?!
-A jak myślisz ? Łaskotki !- zaczął mnie łaskotać. Myślałam, że nie wytrzymam. Zapomniałam o rodzinie, o tęsknocie. Poczułam ciepło. Pokochałam ich. No właśnie ich, bo po chwili cała reszta wspomagała Louisa. Po kilku minutach ich ręce się zmęczyły, więc postanowili zrobić kanapkę. Na mnie leżał Niall, bo Lou uparł się, że będzie plasterkiem marchewki. ;D Miałam wrażenie, że moje śniadanie będzie za moment musztardą. Miałam już tego dość, więc udałam, że zemdlałam. Dobrze mi to wyszło, bo ze mnie zeszli. Chciałam się z nimi podroczyć, więc nie otwierałam oczu. Ktoś położył mi rękę na czole, a drugą walnął mi z plaskacza w policzek.
- Idioto ! Najpierw się patrzy czy ktoś jest przytomny, potem się bije !- zorientowałam się, że to Carrot mnie tak urządził.
- Kobieto! Chcesz żebym zawału dostał?!
- Chciałam żebyście mieli nauczkę! Wiecie jacy jesteście ciężcy ?
- Należało Ci się!- pokazał mi języka Lou.
- Za co niby ?- zdziwiłam się.
- Za to, że mnie zostawiłaś samego na noc. Wiesz jakie miałem koszmary?
- A co na to Twój mąż?
- Ta zdzira mnie wygnała, jak tylko chciałem się przytulić!- spojrzał z oburzeniem na Loczka. Wyglądał tak słodko, że musiałam go przytulić.
- No dobra, nie rozczulajcie się tak. Do roboty ! - rozkazała Amy. Blondyna z Loczkiem zajęli się żarciem, ja i Lou dekoracjami, a Niall muzą. Lucky i Styles mieli najwięcej pracy znając apetyt irlandczyka.
    O 20:00 zaczęła się impreza. Zdziwiłam się, bo oprócz Zayna i solenizanta nikt się nie zjawił.
- Co jest? Gdzie goście? - zapytałam Amy.
- Liam nie chciał nikogo innego zapraszać.- odpowiedziała
- Trochę dziwnie. Te niewyżytki jeszcze nam coś zrobią.
- Być może... Ale zaufaj im.
Potańczyliśmy, pośpiewaliśmy, a najgorsze było to, że się napiliśmy.
 Rano obudziłam się w sypialni Louisa. Byłam w samej bieliźnie. Gdy odwróciłam się w stronę zegarka, zobaczyłam obok siebie nagiego Lou. Wystraszyłam się i walnęłam go w policzek.
- WTF ?! Jesuu, jakie powitanie...- obudził się
- Lou, czy my ?
- A jak myślisz ? Ja tak zawsze śpię histeryczko.- mruknął i mnie przytulił. Kamień spadł mi z serca..
- Marcheweczko... Mam do ciebie prośbę..
- Tak? Jaką ?
- Załóż gacie!- wstał (tak poprostu) i nałożył bokserki z Żółtodziobem z ulicy sezamkowej. Zaśmiałam się pod nosem i poszłam pod prysznic, po czym usmażyłam jajecznicę. Miałam olbrzymiego kaca, jak wszyscy.
- Hej ! I jak ?  Robiłaś sobie już test ciążowy?- zszedł do kuchni Lou.
- Bardzo śmieszne.
- No co ? Mogłaś przeczytać ciekawostkę na ten temat.
- Jakbym to ja miała czas na coś takiego.- podsumowałam ironicznie.
  Po śniadaniu skorzystałam z laptopa Lou'iego. Dostałam maila od ojczyma.
*******************************************************************************
   Kotku !
Powiem wprost. Argumenty związane z Twoim wyjazdem nie były jedynym. Lilly, mam nieuleczalnego raka. Gdy mnie zabraknie ciocia Ewa  zajmie się Igorkiem (moim bratem).
Kocham Cię bardzo mocno córeczko. 
Tata
P.S. Nie wracaj do Polski. Gdy to zrobisz, zawiedziesz mnie. Tu masz numer Ewki : 660-290-105
P.S.S. Zawsze będę Cię kochał.
Tata
*******************************************************************************
                                                                             ***
                                  Z PAMIĘTNIKA LOUISA
  Wszedłem do pokoju po telefon i zobaczyłem płaczącą Lilly. Nie mogłem tak na nią bezczynnie patrzeć, więc podszedłem i  ją przytuliłem. Dostała maila od Piotra.
- Napisał,że ma raka- wydusiła. O Boże. On niedługo umrze. Dla Lilki zostaniemy tylko my, ten jej mały braciszek, który jest w Polsce i Klara. Tak bardzo jej współczułem, a nie potrafiłem jej pomóc. Pokochałem ją jako przyjaciółkę. Pasowała do nas. Też tęskniła za domem, była wokalistką i wiele przeszła. Po chwili przyszła kolejna wiadomość. Była od jej matki.
*****************************************************************************
      Droga Lilly !
Ja, Derek, ani Piotr nie jesteśmy Twoimi rodzicami. Podczas podróży poślubnej po Irlandii wraz z Derekiem wzięliśmy Cię ze szpitala. Ktoś Ciebie tam zostawił odrazu po porodzie.
Trzymaj się.                              
Dorothie
*****************************************************************************
 Tego już mi nie przetłumaczyła, więc wrzuciłem wiadomość na tłumacza google. To co było w liście odebrało mi mowę. Teraz to już naprawdę Lilly jest dziewczyną po przejściach.
- Kocham Cię. Jesteś moją przyjaciółką i nie zostawię Cię z tym samej.- wydusiłem.
- Powiedz reszcie.- szepnęła.
- Jesteś tego pewna? - na to tylko skinęła głową, a ja poszedłem wypełnić jej prośbę...
_________________________________________________________________________________
No i 3 rozdział. Tym razem z dedykacją dla mojego Dusiaka za pomoc z kolejnymi rozdziałami. Jak czytacie to zostawcie po sobie ślad w komentarzach, bo nie wiem czy piszę tylko dla Alice, czy dla kogoś jeszcze.

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Rozdział 2

  Wstałam o 7;:37.Wzięłam szybki prysznic i ogarnęłam włosy. Ubrałam się w rurki, zielony T-shirt i turkusową koszulę w kratkę. Postanowiłam przedstawić się wspomnianym przez ciocię sąsiadom. Najpierw zeszłam na dół do tej dziewczyny. Otworzyłam mi dziewczyna o jasnej skórze i krótszych od moich blond włosach.
- Cześć! Jestem Lilly i przyjechałam z Polski. Zatrzymałam się tu u cioci.- przedstawiłam się z uśmiechem.
- Miło mi Cię poznać. Mów mi Amy. Choć! Przedstawię Ci chłopaków. Lepiej przygotuj się na szok.- uśmiechnęła się chytro.
- Dlaczego ?
- Niespodzianka- weszłyśmy na górę. Nie chciało nam się korzystać z windy. Gdy drzwi mieszkania się otworzyły myślałam, że mam zwidy, czy coś w tym stylu. Przede mną stał Louis Tomlinson. Tak..., ten sławny z ukochanych One direction... Jednak nie dałam po sobie poznać szoku. Tak myślę...
- Siemka ! Jestem Louis! - przedstawił się radośnie i zaprosił nas do środka. Wnętrze wyglądało, jak.. moje i cioci. Oni też mieli sporo kasy. Jednak.. powinni zainwestować w sprzątaczkę. Tu było, jak w burdelu. Syf i mogiła ! ;D
- To reszta. Liam, Zayn , Harry i Niall.
- Cześć! - przywitałam się, a Amy przedstawiła mnie. Usiadłyśmy na sofie. W telewizji leciały jakieś teledyski.
- Chcecie marchewki?- zapytał Louis. Pewnie to miał być test czy jestem wporządku.
- Jasne!
- A jednak nie dostaniesz!- pokazał mi języka.- Oj, no dobra. Żartowałem. Łap !- rzucił mi warzywo.
- Czuję, że się z nami zaprzyjaźnisz.- Amy- A szczególnie z Louisem. On na początku nie chciał mnie przyjąć do paczki, bo mam uczulenie na marchewki !
- Boże, nie wiedziałam, że on jest, aż tak zaprzyjaźniony z rodem marchewkowym! - zaśmiałam się. Chciałam ich jakoś zagadać, żeby nie pytali mnie  moją przeszłość.
- Liam, masz już plany na urodziny ?- zaczęłam.
- A skąd ty to... Aaa, fanka... Robimy imprezę. Przyjdziesz?- o mój Boże. Wygadałam. Teraz wiedzą, że ich ubóstwiam.
- Jasne. ;D
- Mam dla was propozycję...- rozpoczął wypowiedź Louis, ale mu przerwałam.
- idziemy na zakupy ?
- Jak ty to.. ? O Boże, ty jesteś wiedźmą?- Lou schował się za Liam'a. A ja wybuchłam śmiechem. Znałam ich kilka godzin, a już ich bardzo lubiłam. A Amy miała rację, to z Louisem najbardziej się dogadywałam. Poszliśmy na miasto i kupiliśmy sobie kilka ciuszków.
   Gdy jeszcze mieszkałam w Polsce i nie znałam osobiście chłopców, najbardziej podobał mi się Liam. Teraz nie czuję tego do niego. Lubię go tak samo, jak innych.
                                                           ***
                                    KOLEJNEGO DNIA
- Halo... Wstajemy, wstajemy- gdy rozkleiłam powieki zobaczyłam Louisa budźącego mnie sposobem króla Juliana z Madaskaru.
- Co ty tu robisz ?
- Budzę Cię. Ooo jakie śliczna, sweet focia. Maleńka, śpiąca Lilly- pokazał mi zrobione przed kilkoma minutami zdjęcie.- Uuu, fejsik się szykuje !
- Ty świrze ! - zaczęłam go gonić. Po chwili złapałam go, przytuliłam i usiedliśmy na sofie.
- Idziemy po prezent dla Liama.- powiedział, po czym spojrzał na mnie smutno.
- Co jest ?- zaniepokoiłam się.
- Lilly... Muszę Ci się do czegoś przyznać.
- Hm ?- pojęcia  nie miałam co miał na myśli.
- Gdy przechodziłem obok Twojego biurka, niechcąco szturchnąłem pamiętnik, a on upadł na podłogę i się otworzył. Nie potrafiłem się oprzeć i trochę przeczytałem.. Wiem, że mnie lubisz najbardziej, że kiedyś podobał Ci się Liam, że Twoja matka...- wtedy już  wiedziałam, że Lou przeczytał mój cały pamiętnik.
- Och Lou... - poprostu go przytuliłam. Nie potrafię się na niego gniewać.
- Złościsz się ?
- Nie. Przynajmniej nie muszę Ci opowiadać o moim życiu w Polsce...- po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.
- Lilly, przepraszam... współczuję Ci - przytulił mnie mocno- Naprawdę. Ale teraz przynajmniej wiem, że jesteś wokalistką i będziesz chodziła do szkoły muzycznej, w której prowadzimy niektóre zajęcia.- uśmiechnął się- Do liceum pewnie też będziesz chodziła do tego co my i Amy.
- No właśnie, cudem się dostałam do muzycznej , bo tylko śpiewam, a te instrumenty to tylko ozdoba.
- Zmienimy to- uśmiechnął się szuderczo.
- Może kiedyś...
- Niebawem.
- Louis, daj mi trochę czasu. Muszę się z wami oswoić. Nie tak dawno byliście tylko na moich plakatach, w marzeniach i snach, a teraz... mam nadzieję, że zostaniecie moimi przyjaciółmi.
Muszę jeszcze się przyzwyczaić do tego, że moi starzy przyjaciele i rodzina są daleko. To, że ich nie ma bardzo boli, wiesz ?- Lou przełknął ślinę i przytulił mnie jeszcze mocniej. Nagle do salonu wszedł Harry.
- Nie chcę przeszkadzać, ale prezent sam się nie kupi, a ty mnie nie zdradzaj! Lilly, ty płaczesz ?
- Zamknij się kochanie, ok ?- wybronił mnie od tłumaczeń Louis.
- U Amy o 10:00.- Hazza się zmył.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Idziesz ? Głupio tak nie iść.
- Wporządku, ale nie mów nikomu.
- Ok.- pozbierałam się i poszliśmy na zbiórkę.
  Podczas zakupów Zayn zapytał mnie:
- Na jak długo tu przyjechałaś?- nie chciałam ich oszukiwać.
- Na zawsze.- odpowiedziałam, a wszystkie oczy z paczki były skierowane na mnie. Wszystkie oprócz Louisowych.
 Po zakupach wpadliśmy do kawiarni. Amy złapała mnie za  nadgarstki i zaciągnęła do toalety.
- Lilly, co się stało z Twoimi rodzicami?- posmutniałam i jej wszystko opowiedziałam.
- Tak mi przykro. Nie wiedziałam- Amy dopiero dowiedziała się kim naprawdę jestem. Jestem porzuconym dzieckiem..
*******************************************************************************
Rozdział zadedykowany Alice, pierwszej osobie, która odwiedziła bloga. ;**
Jakby co to wszystkie rozmowy oprócz tych z np. ciotką są po angielsku . Czekam na komentarze ;)


niedziela, 29 stycznia 2012

Rozdział 1

- Będę za Tobą tęsknił ! - żegnał mnie tata. Nie wierzę w to co się dzieje. Gdy byłam mała to mama mnie wychowywała, a ojciec odszedł do innej kobiety. Tak po prostu odszedł... To było okrutne przeżycie. Nic mnie wtedy nie obchodziło, chciałam poprostu... mieć tatę, jednak nie oczekiwałąm powrotu ocjca, miałam nadzieję, że ktoś go zastąpi. Moje marzenie się spełniło. Tata, który mnie żegna to tak naprawdę mój ojczym. Po tym jak zjawił się Piotr beztrosko sobie razem żyliśmy i urodził mi się brat. Piękne życie długo nie trwało. Pół roku temu dowiedziałam się, że moja mama jest alkoholiczką. Teraz siedzi na odwyku. To dlatego lecę do cioci do Londynu. Ciotka Klara jest bardzo dobrze zbudowaną i bogatą kobietą.
- Ja też !- uroniłam łezkę i wysłałam buziaka tatkowi.
   Siedząc w samolocie czułam, że czeka mnie nowe życie,nowe miasto, nowe przyjaźnie, miłości, sukcesy muzyczne. Będę tęskniła za domem, przyjaciółmi, starą szkołą i studiem, ale ten wyjazd wiąże się ze spełnianiem marzeń. Dostałam się do szkoły muzycznej o wysokim poziomie( lekcje są tylko w soboty).
Stary scenariusz już skończony. Czas na nowy dział mojej historii.
     Po kilku godzinach lotu stałam na lotnisku rozglądając się za ciotką.
- Lilly ! - usłyszałam moje imię. To była Klara. Wleciałam w jej objęcia. Wdałyśmy się w rozmowę i wsiadłyśmy do taksówki. Po 40 minutach byłyśmy na miejscu. Ciocia mieszka w bloku, ale jej mieszkanie jest wielkie i ma 2 piętra, a każde piętro ma powierzchnię czterech mieszkań.
 Gdy weszłam do mieszkania na niższym piętrze zobaczyłam kuchnię, salon, sypialnię cioci i łazienkę. Na wyższym piętrze były 3 sypialnie, przedpokój, drugi salon i łazienka. Wszystkie pomieszczenia zajmowały dużo miejsca.
- Wyższe piętro jest Twoje. Wybierz sobie sypialnię- rzuciła ciocia
- Żartujesz !?
- Lilly, wiesz, że nie. Po co staruszce takie wielkie mieszkanie?- nie odpowiedziałam. Pobiegłam na górę. Wybrałam sypialnię z białymi ścianami w delikatne różowo-fioletowei kwiatki. W pomieszczeniu była duża szafa, wygodne łóżko, przy którym leżał puchaty dywanik. Było też długie biurko, na którym stał netbook. Po lewej stronie były jakieś drzwi. Otworzyłam je z zaciekawieniem i ujrzałam mini studio.Sprzęt do nagrywania piosenek, gitarę, fortepian i keybord. Wróciłam do sypialni i otworzyłam szafę. Była pusta, ale na jednej z półek zauważyłam kopertę. Było w niej dużo wartościowych banknotów i list.
                                                                                    ***

                                            Kochana !
 Domyśliłam się, że wybierzesz ten pokój. Nie wiem jakie ubrania nosisz, więc sama je kupisz. Pod nami mieszka miła dziewczyna, jest chyba w Twoim wieku. Numer jej mieszkania to 36. Nad nami mieszkają jacyś chłopcy. Mam nadzieję, że sobie poradzisz. Ściskam.
                                                            Ciocia Klara
*****************************************************************************
Mam nadzieję, że się podoba ! Dodawajcie komentarze !

Bohaterowie

Lilly (16 lat) - Jest polką. Kocha muzykę i dobrą zabawę.

Amy (16 lat) - Sąsiadka Lilly i One direction. Jest bardzo szaloną dziewczyną.Otwarta na nowe znajomości.

 Alice (17 lat) - Sami się dowiecie czytając opowiadanie ;D
Anne (17 lat)
Selena (15 lat)

Natalie (15 lat)- siostra Daniela
Daniel (17 lat)
One direction (ich znacie) - Harry (16 lat), Liam (17 lat), Louis (19 lat), Zayn (17 lat), Niall (17 lat)