wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział 31

                                                     Pamiętnik Lilly
                                            3 miesiące później...
8 marca - wtorek
- Louis ! Boli ! Pomocy ! - darłam się w oczekiwaniu na karetkę.
- Musisz wytrzymać. - Lou trzymał mnie za rękę, a łzy mu ciekły mu po policzkach bardziej niż mi.
- Albo ja, albo dzieci umrą ! Czułam, że coś jest nie tak!
- Nawet jeśli... to ja i tak umrę z Tobą. - ścisnął jeszcze mocniej moją dłoń. Chciałam mu powiedzieć, żeby został, zajął się dziećmi jeśli przeżyją, ale nie miałam już sił. Po chwili przyjechała karetka.
                                                               * * *
   Obudziłam się w szpitalu. Obok mojego łóżka siedział Louis. Płakał. Jak na niego patrzałam serce mi się krajało. Dlaczego zawsze musi być tak? : Jest dobrze ,a nagle wszystko się wali. Taka jest sprawiedliwość tego świata? Każde szczęście musi kończyć się klęską ?
- Umarły. Nasze dzieci umarły. - rozpaczał Louis.
- Połóż się obok mnie. - jak powiedziałam, tak też zrobił. - Louis. Nie każdemu się udaje. Zrozum, tak już nasz los. Tak poprostu już miało być. Los każdego człowieka gdzieś już jest od dawna zapisany, a my jesteśmy "aktorami" przedstawiającymi tą powieść. - Lou mnie tylko przytulił, a ja poczułam ciepło jego łez.
**************************************************************************
                                                      Narracja trzecioosobowa...
   Nadszedł Maj. Lilly i Louis z czasem pogodzili się z utratą bliźniaków. Selena po śmierci babci wróciła do Londynu, jest szczęśliwa z Nialler'em oraz dołączyła do One Step. Ten oto zespół nagrał płytę i mają prawie 2 mln fanów na facebook'u. One Step, One Direction i Daniela (to on wygrał konkurs) czeka trasa konsertowa po USA.
***************************************************************************
                                                        Pamiętnik Lilly
27 maj - piątek
    Czułam jak nerwy mnie zżerają. Z resztą nie tylko mnie, ale całą resztę. 1D niby są w tym doświadczeni, ale i tak nieźle się denerwowali przed koncertem. Krzątałam się po garderobie, wychodziłam do jakiegoś magazynu zapalić z Zayn'em za co oberwało mi się od Louis'a.
    Nadeszła 20:00. One Step miały zaśpiewać pierwsze. Ubrane w śliczne sukienki na scenę wyszłyśmy w ciemnościach. Gdy Alice zaczęła śpiewać "Come back" błękitne i fioletowe światło skierowano na nią. Później była kolej Anne, a wtedy to reflektory skierowano na nią, ale włączono też dodatkowe światełka ,dzięki którym reszta zespołu była lekko oświetlona. Następnie refren. Dużo świateł zabłysło, a ja nareszcie zrozumiałam jakie mam szczęście. Wszystkie świetnie się bawiłyśmy, ale niestety po kilku piosenkach była kolej Daniela, który zaśpiewał dwa covery. Publiczność była zachwycona, ale największe krzyki było słycha, gdy rozpoczęło się główne show czyli koncert 1D. Obserwowałyśmy przebieg koncertu zza sceny, gdy nagle podszedł do mnie Paul.
- Louis prosił żebyś wyszła na scenę, gdy tylko zacznie śpiewać swoją zwrotę "Moments". - ja tylko przytaknęłam i rozmyślałam co też ten Marchewkowiec wymyślił ?
    Nadszedł ten moment. Niall kończył swoją solówkę. Odetchnęłam głęboko i z uśmiechem na twarzy wyszłam na scenę, a Lou rozpoczynając swoją solówkę podszedł do mnie, wziął mnie za rękę i zaprowadził na środek sceny. Śpiewał patrząc mi w oczy. Nawet podczas refrenu i solówki Zayn'a miał ślepia wlepione w moje oczy. Gdy muzyka ucichła chłopak ulkęknął przede mną, wyjął pierścionek z kieszeni i powiedział do mikrofonu.
- Lilly Horan, czy zostaniesz moją żoną ? - mi popłynęły łzy,a Lou dał mi mikrofon.
- Nie wiem co powiedzieć...
- Powiedz "Tak !" Tak ! - krzyczały fanki. Nie okazywały zazdrości, cieszyły się naszym szczęściem. Prawdziwe Directioners.
- Tak. - powiedziałam. Louis włożył mi pierścionek na palec i wziął na rękę. Wszyscy bili brawa. Później dziewczyny podeszły do reszty chłopaków i w parach nam gratulowali. Na koniec podszedł do nas Daniel i powiedział do Lou:
- Nie zawiedź jej, bo pożałujesz. - przytulił mnie i podał rękę Lou i zszedł ze sceny. I takie były zaręczyny moich marzeń ;))
________________________________________________________________________________
Dedyk dla Ani i Dusi. Dla Ani za dzisiejszą gadaninę, a Dusi za wczoraj <3 Było zajebiście.
I oto przed Wami... PRZEDOSTATNI ROZDZIAŁ !
Niestety... kończę, ale poza tym, że piszę opowidanie o The Wanted, to jeszcze założyłam z Dusią nowego bloga o 1D http://dusia-i-madzia.blogspot.com/ - Zapraszam <3

3 komentarze:

  1. Ale słodkie zaręczyny ,ahh .. rozmarzyłam się : pp Jaki Lou jest romantyczny ! .xd Czekam na następny .. już nie umiem się doczekać następnej rozmowy na gg : dd

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny!! Ale i tak płaczę bo kończysz opowiadanie!! Jak ty tak wogle możesz?!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ;**
    Szkoda , że stracili dzieci :/
    Cudowne zaręczyny ;))
    Pozdrawiam .xx

    OdpowiedzUsuń